wtorek, 26 maja 2009
n-ta rocznica.
25 maja-
Spakowałam plecak, ubrana, uczesana (około 50 spinek na głowie), wsiadam na rower.
On już przyjechał.
Jedziemy na impreze do koleżanki- poczatek maturalnych wakacji.
Na miejscu szybko się przebieramy, troche ludzi już jest. Kociak daje mi matury z chemii do sprawdzenia- nawet po maturze człowiek się nie uchroni.
Zostawiamy rzeczy i idziemy na salę.
Impreza- sami znajomi- i on.
Później już my- ktoś za długo trzymał kogoś rękę, nie tylko tańcząc i tak zostało. Nie wiem jak. Każde z nas ma na to inną teorię.
Wracamy z koleżanką do domu. Mamy nocować u niej jak większość osób z klasy licealnej. Tylko nas przydzielono do pokoju razem.
W sumie jest już 26 maja- dzień mamy.
Wielkie śniadanie i ruszamy sprzątać salę. I odtąd już jest "my". Na rower i do domu, następnego dnia do kina, na spacer i tak już zostało.
25 maja 2009
Starzejemy się wciąż razem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz