"Kazanie ks. Mieczysława Malińskiego
Zaszumiało Ci!
Zaszumiało Ci...
Tak żeś się ani opamiętał... skąd się to wzięło nagle... Aniś się nawet nie opamiętała, jak zostałaś uchwycona. ...Przez miłość. Na jakim etapie jesteś ?! Znasz imię... Znasz nazwisko... Wiesz gdzie mieszka... Co robi... Może to tylko przelotne spojrzenie na ulicy... w tramwaju... w sali... na korytarzu. Ale wiedziałeś, że zostałeś trzaśnięty, uderzony, ledwo się na nogach trzymasz... Gdy myślisz na Jej temat. Powiedziałeś słowo “kocham” ? To odłóż na potem. Zakładam, żeś nie powiedział. Zakładam, żeś nie powiedziała. I bardzo dobrze. Bo trzeba poznać człowieka! Powiedz mi co czyta, a powiem Ci kim jest. Powiedz mi jakich ma kolegów i koleżanki, a powiem Ci kim jest. Powiedz mi jakich masz rodziców, jaki masz dom, a powiem Ci kim jesteś. Powiedz mi jak się zachowuje na plaży, a powiem Ci kim jest. Powiedz mi jak się zachowuje w restauracji, w kawiarni, przy stole... ....pije! ...pali! ...ćpa! Wiesz już o tym? Prześledziłaś? Zauważyłeś? Kogo kochasz?! Wiesz?! Żeby to nie było tak, że po ślubie przychodzi do mnie człowiek, i mi mówi... “Ja nie wiedziałem z kim się żenię...” Przychodzi człowiek do mnie i mi mówi “Ja nie wiedziałam, za kogo wychodzę za mąż...” Nie wiedziała! Bo to był tylko przelotny flirt, jak to się dawniej mówiło. Dyskoteka. Kawiarnia. Ubaw. Prywatka. Impreza! Ale jaki dom? Jacy rodzice? Jacy koledzy i koleżanki? Co czyta? Co ogląda? W kinie, w teatrze. W filharmonii. Na czym bywa? Z kim się spotyka? Co za środowisko ma? Dotąd już wypracowane. Gdy mi już powiesz “ to wszystko się stało”. “To wszystko poznałem”. “O tym wszystkim się przekonałem” .“I kocham” A powiedziałeś to? ...Jej? Powiedziałaś to... Mu ? Bo nie powinieneś powiedzieć jeszcze, bo nie powinnaś powiedzieć jeszcze. No to kiedy?! Aż przyjdzie moment, taki, że powiecie w jednej sekundzie obydwoje... razem! Kocham! Cię! ...Aż przyjdzie moment, że powiecie razem to słowo Kocham Cię! Razem! Nie mów pierwszy! Nie mów pierwsza! Bo zepsujesz sprawę. Bo położysz rzecz na miejscu. Nie mów pierwszy, nie mów pierwsza. Chyba, że czujesz, że już na Jej ustach wisi to słowo. Chociaż to przeczuwasz, że na jego ustach wisi to słowo. Ale nie powiedz za wcześnie! Tylko razem! Bo zepsujesz sprawę. Bo przyjdzie do mnie taki człowiek, i powie “Ja jego nigdy nie kochałam... Ale po prostu mnie zaskoczył swoim oświadczeniem, że mnie kocha. Tak mi się to spodobało, że ktoś mnie... pokochał! Że ktoś mnie pokochał! Ale ja nie kocham naprawdę. To teraz dopiero widzę!” A więc nie mów za wcześnie. Musi dojrzeć w tobie to przekonanie, to przeświadczenie, że możesz powiedzieć. Że z drugiej strony masz akceptację. Zanim powiesz słowo “kocham”... Poznaj człowieka... Napatrz się na niego! Zachwycaj się nim! Każdym etapem jego życia, każdą stroną jego życia! Każdym zachowaniem. Zachwycaj się nim! Zachwycaj się nią! Napatrz się! [...] Na obecność Jej czekaj wciąż! Na obecność Jego czekaj wciąż! Naraduj się! Naciesz się tym człowiekiem, któregoś spotkał w życiu! Jako drugą połówkę pomarańczy. Kocham Cię... Kocham Cię... Kocham Cię! Najświętsze słowo, które człowiek może powiedzieć do drugiego człowieka! Kocham Cię! Najbardziej zobowiązujące słowo! Bo chcę uratować Twoje piękno! Bo chcę, żebyś rozkwitła jak kwiat... pod wpływem mojej miłości. Żeby się stworzyłą przestrzeń wolności dla Ciebie przez tą moją miłość! Przestrzeń wolności w której zaistniejesz! Ja chcę, żeby się w Tobie obudził człowiek. Mężczyzna. Nie nieśmiała sierota! Stać cię na to! Masz w sobie potencjał! Tylko nie uruchomiony! To się dzieje pod wpływem miłości Jej! To się dzieje pod wpływem miłości Jego! Że człowiek pięknieje! Dojrzewa! Rozwija się! Staje się! Najświętsze słowo “kocham”... To jest również zadanie... To jest również zadanie... Żebym tę miłość uratował... Żebym tę miłość zachował... Żebym tę miłość rozwinął, rozbudował. Żeby pod wplywem mojej miłości ku Niej Ona się poczułą wolna. Dowartościowała się jako człowiek! Jako kobieta, jako dziewczyna! Żebym ja stworzył Jej przestrzeń wolności w której się Ona znajdzie... szczęśliwą... Żebym ja Jemu stworzyła przestrzeń wolności w której się On znajdzie... mężczyzną! Człowiekiem! Bo miłość to nie tylko jest przeżycie moje, które spadło na mnie tak nieoczekiwanie, że mi zawirowało w głowie, żem się zachwycił tak bezbrzeżnie, ale to jest zadanie! Moje zadanie wobec tego człowieka! Moje zadanie wobec samego siebie! Bo ja staję się coraz piękniejszy pod wpływem Jej piękna! Bo ja staję się coraz bardziej mężczyzną pod wpływem Jej miłości. Bo ja staję się coraz bardziej piękna pod wpływem Jego poszanowania mnie! Bo miłośc to jest zadanie, to jest również zadanie, to jest przede wszystkim zadanie, to jest na pewno zadanie dla obydwóch! Kochających się! Bo to jest to spotkanie miłości z jednej i z drugiej strony, z której rodzi się... jedność. Jesteśmy my. Jesteśmy razem. Już nie mówię “On”, już nie mówię “Ona”. To jest obce słowo! Nie moje! Ja mówię po imieniu o Niej, ja mówię po imieniu o Nim. Nigdy nie mówię “On”. Nigdy nię mówię “Ona”. Bo tworzymy jedność. Szczęśliwą. Kochającą się. Bezbrzeżnie. Na nowo. I coraz bardziej.
Amen."
2006, walentynki.
Nie chciałam tego kazania zgubić.
poniedziałek, 10 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz