środa, 29 grudnia 2010

"Nie ma, nie ma Ciebie."

http://missdiesel.wrzuta.pl/audio/0g3SGWuVHNU/kayah_bregovic_-_nie_ma_nie_ma_ciebie


Zima na ramiona moje spadła
Niewinnością białym śniegiem
Pierwsza gwiazda już na niebie
Nie ma nie ma ciebie

Ogień tańczyć zaczął już w kominie
A choinka się zieleni
Serca ludziom opromieni
Moje w kamień zmieni

Śnieg zasypał dzisiaj wszystkie drogi
Niewinnością białym płaszczem
Twoich śladów nie wypatrzę
Nie mam cię na zawsze

Hej moje góry i doliny
Widziałyście może dziś
Dokąd odszedł mój jedyny
Hej Bóg się rodzi
Moc truchleje
Nie ma nie ma ciebie
Hej moje góry i doliny
Odpowiecie może mi
Dokąd odszedł mój jedyny
Hej Bóg się rodzi moc truchleje
Nie ma nie ma ciebie.
I don't know which is worse, being the one with the broken heart or being the person that breaks the hearts.

Today was just one of those days where everything I did reminded me of you and every song I heard somehow related to you. I hate days like today, because they remind me of the one thing I dont have.

've been laying here all night, listening to the rain. Talking to my heart and trying to explain. Why sometimes I catch myself wondering what might have been. Yes I do think about you, every now and then.

Perhaps I saw what I wanted to see in him and made him to be more than he was.

The tough thing about following you heart is that people forget to mention that sometimes the heart takes you to places you shouldn't be. Places that are scary as they are exciting and as dangerous as they are alluring. Sometimes your heart cannot take you to places that lead to happy ending. That's not even the difficult part; the difficult part is when you follow your heart, you leave normal; you go into the unknown and once you do you can never go back.

środa, 8 grudnia 2010

Sierpień.


Poznałam Sierpień w grudniu.

Wszyscy znajomi grożą mi palcem. Każdy z nich wie do czego może prowadzić ten błysk w moim oku.

Całe szczęście nauka wpływa na mnie otępiająco i ostatecznie dzisiaj odmówiłam wspólnego spaceru do domu bez żadnej logicznej przyczyny.

Odmówiłam 30 minutom przyśpieszonego bicia serca.

wtorek, 26 października 2010

Nie potrafię docenić tego co inni robią dla mnie, sama nie potrafię zrobić nic dla innych. Oczekuję a wręcz żądam rzeczy które wymagają poświęceń- traktuje je jak standard, nic nie ważny szczegół.

Ciekawe kiedy ta pieprzona królewna z mego wnętrza zejdzie na ziemię i dostrzeże, że wokół nie ma nikogo, kto chciałby z nią spędzić czas.

Nudzę.

środa, 13 października 2010

Inwigilując aktywność internetową.

Patrzę na te wszystkie cudowne cytaty, i piosenki które umieszcza na portalach...

Rozczulam się i na chwilę zapominam, że to nie jego własne słowa, tylko cytat poety. To nie on to powiedział. To nie do mnie, to nie o mnie.

On nie oddałby wszystkiego, co wiedział, całej jego uciułanej o miastach, ludziach i książkach wiedzy za nauczenie się zapachu moich włosów w czasie deszczu...

"I idąc pomyślałem o tym, że pewnie będzie już pijana i włosy opadną jej na twarz i myślałem o tym, iż niedługo zjawią się deszcze i wtedy włosy jej stracą sypkość i staną się cięższe lecz nie wiedziałem, czy przejmą zapach deszczu. Nie myślałem o tym nigdy, jak pachnie deszcz, a teraz nie wiedziałem, czy nauczę się tego, tak jak nauczyłem się zapachu jej włosów w czasie lata, w czasie deszczu i w czasie mgły. I wszystko, co wiedziałem, całą moją uciułaną o miastach, ludziach i książkach wiedzę oddałbym za nauczenie się zapachu jej włosów w czasie deszczu..."

M.Hłasko

poniedziałek, 4 października 2010

Zamilcz.

'Jeżeli miłość twoja nie ma żadnych szans, powinieneś zamilknąć, bo nie należy mieszać miłości z niewolnictwem serca. Miłość, która prosi, jest piękna, ale ta, która błaga, jest uczuciem lokajskim."
— Antoine de Saint-Exupéry

Pierwszy dzień zajęć.
Wróciłam, posprzątałam w miejscy w którym będę mieszkać przez następne 10 miesięcy, położyłam się, otarłam wilgotne oczy, czekam na przyjaciela.

poniedziałek, 27 września 2010

Przemyśl.

"Dlaczego potrafiłem to czuć, a nie potrafiłem o tym mówić - nie wiem. (...) Dlaczego nie umiałem nigdy powiedzieć, że najwiekszym grzechem jest stracenie miłości drugiego człowieka - nie wiem. Może było za gorąco, a może po prostu zapomniałem." M. Hłasko.

Kiedyś gdzieś ktoś powiedział, że w życiu kocha się około trzech osób tak oddanie i mocno. Gdybym ich podliczyła- miałam trzech wspaniałych mężczyzn.

Uśmiecham się na samą myśl, że tak jak oni znaczyli wiele w moim życiu tak i ja żyję w ich ciepłych wspomnieniach, a jednego z nich wybrałam na dłużej.

niedziela, 5 września 2010

Stres


wyobraź sobie, że grasz w strategię; masz jakąś sytuację stresową- inwazja, ale nie wiesz z której strony, musisz się przygotować:

Najważniejsze jest dla Ciebie serce i mózg- musisz je za wszelką cenę ocalić- mózg odbiera sygnał "walcz albo uciekaj"- jak w strategii- włączasz mode- deffens- rozszerzasz źrenice- chcesz widzieć wszystko co się dzieje wokół, uwalniasz zapasy pożywienia dla mózgu i mięśni na wypadek gdyby trzeba było natychmiast uciekać, przyśpieszasz akcje serca, żeby wszędzie dopłynęły zapasy zanim zacznie się walka, podnosisz ciśnienie, żeby wszystko w Twoim organiźmie się obudziło do walki, stroszysz włosy, zwłaszcza te małe na rękach i nogach- izolują Cię od zimna, jak dodasz do skóry grubość podniesionych włosów jesteś dużo grubszy, to jest futro, hamujesz jelita- trawienie i normalne prace zostawiasz na czas po walce, rozszerzasz oskrzela- chcesz mieć więcej tlenu.

czwartek, 2 września 2010

Akceptacja.

"I loved you in the morning, our kisses deep and warm,
your hair upon the pillow like a sleepy golden storm,
yes, many loved before us, I know that we are not new,
in city and in forest they smiled like me and you,
but now it's come to distances and both of us must try,
your eyes are soft with sorrow,

Hey, that's no way to say goodbye.
I'm not looking for another as I wander in my time,
walk me to the corner, our steps will always rhyme
you know my love goes with you as your love stays with me,
it's just the way it changes, like the shoreline and the sea,
but let's not talk of love or chains and things we can't untie,
your eyes are soft with sorrow,

Hey, that's no way to say goodbye."


Są dwa wykonania- polskie, wykonanie Radka w tłumaczeniu Zębatego jest zupełnie inną interpretacją, nasiąkniętą cierpieniem. Śpiewa, że nie wolno się żegnać w ten sposób, zupełnie jakby nie wolno się było żegnać im wcale.

Kiedyś nie mogłam znieść wykonania Cohena- dorosły mężczyzna, żegnający się z kobietą. Tłumaczący jej, że nie są niczym nowym. I tak to już bywa, że trzeba się rozstać i poszukać własnej drogi.

Te same słowa, dwie interpretacje.

"walk me to the corner, our steps will always rhyme."

Mam dużo ciepłych wspomnień i mogę się spokojnie uśmiechnąć przechodząc obok Ciebie.

środa, 28 lipca 2010

Lipiec.

Dni płyną na uświadomieniu sobie swojej pomyłki.

Faktycznie, 4 element to było tylko posuwanie się na pętli aż do akceptacji- jesteśmy znajomymi obecnie. Mogę się z nim spotkać, mogę porozmawiać, ale nie chce od niego niczego więcej. Łącznie z tym, że nie chce też by był mi przyjacielem.

Błędem była separacja od Mojego Bladego Blondyna. Lipiec upływa mi na ponownym zdobywaniu mojego chłopaka i uśwadamianiu mu, że wszystko będzie dobrze, że on może się czuć ze mną bezpiecznie i, że już nigdy mu czegoś takiego nie zafunduje.

Kobiety są straszne.

And you treated my woman to a flake of your life
And when she came back she was nobody's wife.

Leonard Cohen "Famous Blue Raincoat"



czwartek, 1 lipca 2010

"Och, ja się tylko targowałam." ?



Reaktywacja- chyba się pośpieszyłam.

Mam wrażenie, że po prostu posuwam się dalej na pętli. Jestem gdzieś na granicy depresji z akceptacją, a to co się działo, to było targowanie się.

Wybór pomiędzy M. a D. to wybór zupełnie różnych dróg. Któregokolwiek nie wybiorę pewnie będę szczęśliwa, ale też będę czasem żałować.

piątek, 18 czerwca 2010

4 element. reactivation.

Dobrze jest znów się czuć komuś potrzebnym i potrzebować.
Znów czuć, że ma się przyjaciół, że są tak blisko.

Byle do wakacji. Wakacji z 4 elementem ?

wtorek, 8 czerwca 2010

!

Co za obłęd, co za poroniona sytuacja.

czwartek, 27 maja 2010

Ups and downs...

On ma  teraz chyba bardzo dobry nastrój.

Ona teraz ma chyba dużo gorszy nastrój... a wcześniej przecież jakoś się trzymała bez niego.

Teraz wcale jeszcze nie ma "nas", ale przynajmniej sytuacja jest czysta i jasna. Czekam na jego ruch, teraz to on rozdaje karty.

poniedziałek, 24 maja 2010

Pozwól mi się Boże błąkać.

W niepewności wydeptywać tysiąc ścieżek...

Wczoraj czułam się szczęśliwa. Miałam nadzieję, że wszystko się dobrze układa, że już mogę spokojnie czekać do wakacji, że rozumiem, że nie możemy się wcześniej spotkać, bo jest chory bo sesja, ale jest dobrze. Znów będzie obok?

Dzisiaj czuję się gorzej chyba niż przed tygodniem, zanim odważyłam się napisać do 4tego.
Cała nadzieja to nadinterpretacja.

Porozmawialiśmy?- w najbardziej sztywny sposób, o nauce, i w sumie pewnie tylko dlatego, że się odezwałam jak mi odpisywał, gdybym poczekała jeszcze chwilkę, pewnie by udawał, że go nie ma.
Może po prostu chce być miły?
Przecież nie dawał mi nadziei. Skąd ja sobie ją uroiłam?

Jesteśmy zupełnie innymi ludźmi po tym roku.
Bo jak facet chce to choćby mury pękały a skały sra**... Gdyby chciał zobaczylibyśmy się nawet tego samego wieczoru. Gdyby chciał i bał się bardzo nie byłby chyba w stanie wytrzymać do wakacji...

Boję się spotkania ale i chciałabym by było już.

poniedziałek, 10 maja 2010

http://www.swflorian.diecezja.krakow.pl/walentynki/2006.htm

"Kazanie ks. Mieczysława Malińskiego

Zaszumiało Ci!

Zaszumiało Ci...

Tak żeś się ani opamiętał... skąd się to wzięło nagle... Aniś się nawet nie opamiętała, jak zostałaś uchwycona. ...Przez miłość. Na jakim etapie jesteś ?! Znasz imię... Znasz nazwisko... Wiesz gdzie mieszka... Co robi... Może to tylko przelotne spojrzenie na ulicy... w tramwaju... w sali... na korytarzu. Ale wiedziałeś, że zostałeś trzaśnięty, uderzony, ledwo się na nogach trzymasz... Gdy myślisz na Jej temat. Powiedziałeś słowo “kocham” ? To odłóż na potem. Zakładam, żeś nie powiedział. Zakładam, żeś nie powiedziała. I bardzo dobrze. Bo trzeba poznać człowieka! Powiedz mi co czyta, a powiem Ci kim jest. Powiedz mi jakich ma kolegów i koleżanki, a powiem Ci kim jest. Powiedz mi jakich masz rodziców, jaki masz dom, a powiem Ci kim jesteś. Powiedz mi jak się zachowuje na plaży, a powiem Ci kim jest. Powiedz mi jak się zachowuje w restauracji, w kawiarni, przy stole... ....pije! ...pali! ...ćpa! Wiesz już o tym? Prześledziłaś? Zauważyłeś? Kogo kochasz?! Wiesz?! Żeby to nie było tak, że po ślubie przychodzi do mnie człowiek, i mi mówi... “Ja nie wiedziałem z kim się żenię...” Przychodzi człowiek do mnie i mi mówi “Ja nie wiedziałam, za kogo wychodzę za mąż...” Nie wiedziała! Bo to był tylko przelotny flirt, jak to się dawniej mówiło. Dyskoteka. Kawiarnia. Ubaw. Prywatka. Impreza! Ale jaki dom? Jacy rodzice? Jacy koledzy i koleżanki? Co czyta? Co ogląda? W kinie, w teatrze. W filharmonii. Na czym bywa? Z kim się spotyka? Co za środowisko ma? Dotąd już wypracowane. Gdy mi już powiesz “ to wszystko się stało”. “To wszystko poznałem”. “O tym wszystkim się przekonałem” .“I kocham” A powiedziałeś to? ...Jej? Powiedziałaś to... Mu ? Bo nie powinieneś powiedzieć jeszcze, bo nie powinnaś powiedzieć jeszcze. No to kiedy?! Aż przyjdzie moment, taki, że powiecie w jednej sekundzie obydwoje... razem! Kocham! Cię! ...Aż przyjdzie moment, że powiecie razem to słowo Kocham Cię! Razem! Nie mów pierwszy! Nie mów pierwsza! Bo zepsujesz sprawę. Bo położysz rzecz na miejscu. Nie mów pierwszy, nie mów pierwsza. Chyba, że czujesz, że już na Jej ustach wisi to słowo. Chociaż to przeczuwasz, że na jego ustach wisi to słowo. Ale nie powiedz za wcześnie! Tylko razem! Bo zepsujesz sprawę. Bo przyjdzie do mnie taki człowiek, i powie “Ja jego nigdy nie kochałam... Ale po prostu mnie zaskoczył swoim oświadczeniem, że mnie kocha. Tak mi się to spodobało, że ktoś mnie... pokochał! Że ktoś mnie pokochał! Ale ja nie kocham naprawdę. To teraz dopiero widzę!” A więc nie mów za wcześnie. Musi dojrzeć w tobie to przekonanie, to przeświadczenie, że możesz powiedzieć. Że z drugiej strony masz akceptację. Zanim powiesz słowo “kocham”... Poznaj człowieka... Napatrz się na niego! Zachwycaj się nim! Każdym etapem jego życia, każdą stroną jego życia! Każdym zachowaniem. Zachwycaj się nim! Zachwycaj się nią! Napatrz się! [...] Na obecność Jej czekaj wciąż! Na obecność Jego czekaj wciąż! Naraduj się! Naciesz się tym człowiekiem, któregoś spotkał w życiu! Jako drugą połówkę pomarańczy. Kocham Cię... Kocham Cię... Kocham Cię! Najświętsze słowo, które człowiek może powiedzieć do drugiego człowieka! Kocham Cię! Najbardziej zobowiązujące słowo! Bo chcę uratować Twoje piękno! Bo chcę, żebyś rozkwitła jak kwiat... pod wpływem mojej miłości. Żeby się stworzyłą przestrzeń wolności dla Ciebie przez tą moją miłość! Przestrzeń wolności w której zaistniejesz! Ja chcę, żeby się w Tobie obudził człowiek. Mężczyzna. Nie nieśmiała sierota! Stać cię na to! Masz w sobie potencjał! Tylko nie uruchomiony! To się dzieje pod wpływem miłości Jej! To się dzieje pod wpływem miłości Jego! Że człowiek pięknieje! Dojrzewa! Rozwija się! Staje się! Najświętsze słowo “kocham”... To jest również zadanie... To jest również zadanie... Żebym tę miłość uratował... Żebym tę miłość zachował... Żebym tę miłość rozwinął, rozbudował. Żeby pod wplywem mojej miłości ku Niej Ona się poczułą wolna. Dowartościowała się jako człowiek! Jako kobieta, jako dziewczyna! Żebym ja stworzył Jej przestrzeń wolności w której się Ona znajdzie... szczęśliwą... Żebym ja Jemu stworzyła przestrzeń wolności w której się On znajdzie... mężczyzną! Człowiekiem! Bo miłość to nie tylko jest przeżycie moje, które spadło na mnie tak nieoczekiwanie, że mi zawirowało w głowie, żem się zachwycił tak bezbrzeżnie, ale to jest zadanie! Moje zadanie wobec tego człowieka! Moje zadanie wobec samego siebie! Bo ja staję się coraz piękniejszy pod wpływem Jej piękna! Bo ja staję się coraz bardziej mężczyzną pod wpływem Jej miłości. Bo ja staję się coraz bardziej piękna pod wpływem Jego poszanowania mnie! Bo miłośc to jest zadanie, to jest również zadanie, to jest przede wszystkim zadanie, to jest na pewno zadanie dla obydwóch! Kochających się! Bo to jest to spotkanie miłości z jednej i z drugiej strony, z której rodzi się... jedność. Jesteśmy my. Jesteśmy razem. Już nie mówię “On”, już nie mówię “Ona”. To jest obce słowo! Nie moje! Ja mówię po imieniu o Niej, ja mówię po imieniu o Nim. Nigdy nie mówię “On”. Nigdy nię mówię “Ona”. Bo tworzymy jedność. Szczęśliwą. Kochającą się. Bezbrzeżnie. Na nowo. I coraz bardziej.

Amen."


2006, walentynki.

Nie chciałam tego kazania zgubić.

"nic więcej..."

Z prawdziwymi gafami człowiek się rodzi.
Nie poszłam na poprawiny do kuzynki D., ale wybrałam się na koncert.
Nie powiedziałam mu, nie odebrałam od niego telefonu, nie zamierzałam wracać do tej sytuacji.

Sam zapytał nagle:
"Byłaś wczoraj na koncercie?"

wtorek, 4 maja 2010

:)


Ciekawa jestem co powiesz o jednym moich ulubionych zespołów i jednej z ulubionych piosenek kiedyś.
Teraz wyobraź sobie, że znałam słowa na pamięć i wracając do domu "śpiewaliśmy" bloodline, chodziłam w glanach z wiecznie rozpuszczonymi włosami, paliłam, piłam, robiłam sobie szramy na nadgarstkach, chociaż na koncertach nigdy nie wchodziłam do pogo- po prostu zawsze się o mnie chłopcy bali. Miałam dźwięczną ksywę "Komarek"  ćwieki na spodniach i rzemyki na rękach których nie zdejmowałam długo (:

How cool was that?

niedziela, 2 maja 2010

Naiwności.

Jaka jestem głupia. Niesamowicie naiwna.

Tak bardzo ucieszyłam się z durnej wiadomości która nie miała nic wnieść nowego.

"nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się spotkac i porozmawiać"

nie ma daty spotkania ani nawet słowa o tym, że w najbliższym czasie. Równie dobrze możemy się spotkać na korytarzu, albo za 20 lat na jakimś kongresie przypadkiem... przy automacie z kawą.

Moja naiwność znów zabawiła się moimi uczuciami.
Był czas wtedy, żeby się odważyć coś zmienić.
Teraz jest czas, żeby wreszcie o wszytkim zapomnieć.

wtorek, 27 kwietnia 2010

Forum.

Senność taka mnie morzy
Kto mi z pięści przyłoży?
Kto mnie wreszcie obudzi
Boże jak mi się nudzi!

W każdej nodze paraliż
prodiż, pastiż, azaliż
Do niczego nie doszłam...
Bo nigdzie nie poszłam.

Nie widzę nigdzie rady
na takie niedowłady
Kto mi myśli podłechce?
Boże jak mi się nie chce!

Czuję wielkie tęsknoty
zabrać się do roboty
Kto mnie do niej zabierze?
Umrę jak tak poleżę...

Może ktoś się zlituje
bo się całkiem zmarnuję!
Potencjał we mnie drzemie
tylko, że nie chce się mnie...

Nie ma z nikąd pomocy
powieszę się dziś w nocy!
I na świat się obrażę
i wam wszystkim pokażę!

Albo, w sumie, w ogóle
na to trzeba mieć sznurek...
To za dużo roboty
Boże nie mam ochoty!

Los okrutny jest dla mnie
doświadcza bezustannie
Rymuję coraz gorzej
Niech mi ktoś pomoże!

Jeszcze raz to spróbuję...
bo się słabo coś czuję
jakby stratował mnie
słoniec.



Znalezione na forum w podpisie osoby która wrzuciła tekst:

Życie idioty to nie bułka z masłem. Ludzie śmieją się, tracą cierpliwość, traktują podle. Niby wszyscy wiedzą, że mają być wyrozumiali dla upośledzonych, ale wierzcie mi - wcale tak nie jest.
- Forrest Gump

piątek, 16 kwietnia 2010

Wszystko jedno...

Wszystko się zmienia?

  • Za ścianą zamieszka koleżanka z grupy, mam chomiki w pokoju i Ciporaszkę śpiewającą po rosyjsku.
  • Poprosiłam Małego Księcia by mnie oswoił. Oczywiście to głęboka metafora- poznałam kogoś, w kogo chce poznawać bardziej. Chciałabym mieć w nim przyjaciela lisa.   
  • Coraz bliżej do rozstania z D..., wszytko trzeba przemyśleć, 3 lata... 



Czy na pewno wszystko się zmienia?

  • Kiedy rozmawiam z Przyjacielem Lisem co jakiś czas wraca wspomnienie 4 elementu. Już nie tak silne. Wciąż brakuje mi tych naszych spacerów i rozmów. Gdybym wiedziała, że np. tylko udawał, że taki jest, chyba szybciej by mi przeszło. Próbuje odnaleźć to samo w spacerach z Przyjacielem Lisem. Wiem, że nie powinnam.   
  • Z D., tylko 4 element był w stanie sprawić wtedy, żebyśmy się rozstali. Ostatecznie wybrałam D, a 4 element nie zabiegał o to bym zmieniła zdanie. Coraz bardzie narasta we mnie poczucie winy- że tak bardzo ukrywałam D. przed 4 elementem, ale też, że powiedziałam 4 elementowi, że nie ma dla "nas" nawet nadziei. Zawsze jest nadzieja. Który to etap?

poniedziałek, 29 marca 2010

...

Czasami trudno docenić to co się ma, aż nie czuje się zagrożenia utraty tego.
Brakuje mi dobrego kontaktu z D.
I boję się, że ...

Oj, źle mi. :(

poniedziałek, 8 marca 2010

Świętujemy święto.


Dzień kobiet a mój blady blondyn nie chce do mnie przyjechać.
Chce zrobić niemiecki na jutro.

Rozumiem- u mnie się pewnie nie da, widzieliśmy się wczoraj, a on pewnie tak jak walentynek, tak samo nie uznaje święta kobiet.

Tak na prawdę nie rozumiem, bo nawet jeśli walentynki nie są tradycyjnym świętem zakochanych ( wg polskiej tradycji św. zakochanych przypada w noc świętojańska, a patronem nie jest św. Walenty tylko św. Jan), dzień kobiet to tylko pozostałość z czasów PRL, a święto chłopaka zostało zrobione tylko po to by ulżyć męskiemu poczuciu braku adoracji to to są takie małe chwile przyjemności.

Nie chce żeby kupować mi kwiaty bukietami a na walentynki trzy torby prezentów. Po prostu chciałabym ten dzień "poświętować" pijąc z nim herbatę pomarańczową.


A jadnak przyjechał, with a single red rose... :) :) :)

piątek, 5 marca 2010

labnuk



Nowy asystent jest 100x lepszy od tego z zeszłego semestru.
Podobno jest podobny z wyglądu do D.
Prześwietliłam go.
W końcu nie na darmo zgodziłam się zapamiętać jago imię i nazwisko. FB i NK.

Jest o 100x bardziej rozrywkowy niż mój D., młodszy, brunet i po specjalizacji z medycyny... ach i jeszcze jest zajęty.

Na koniec on po prostu nie jest moim D.

Blady blondyn, a ciemny brunet- jakież to jasne kogo wybiorę (;

Ale zajęcia z Ciemnym Brunetem będą na pewno przyjemnością.

czwartek, 18 lutego 2010

RE-in-karna'cja


Ciocia zawsze potrafi mi wszystko wytłumaczyć tak, jakbym chciała to usłyszeć.
Na podstawie wiary w reinkarnacje można wyjaśnić to, że to jak 4 element mi się spodobał kiedy pierwszy raz go zauważyłam, może się wiązać z tym, że nasze dusze się poznały, ... "bo był moim mężem w zeszłym życiu" (hmmm... no chyba raczej tylko moja poznała męża, więc pewnie byłam jedną z wielu;) a brak jakichkolwiek uczuć tym, że to nie to życie.

Ok, nie wierze w reinkarnacje, ale jak to pierwszy raz usłyszałam brzmiało logiczniej i było jakieś bardziej prawdopodobnie powiązane.

piątek, 12 lutego 2010

Bo ja jestem proszę Pana na zakręcie.


A ja jestem, proszę pana, na zakręcie.
Choć gdybym chciała - bym się urządziła.
Już widzę: pieska, bieska, stół.
Wystarczy, żebym była miła.


Jedziemy z D. na narty, czytam "Imię Róży", odpoczywam od Krakowa, sesję zimową zdałam, nie rewelacyjnie, piszę pracę naukową z kardiochirurgii, walają się po pokoju zdjęcia CT... w domu wszyscy zdrowi.